Książki, Organizacja spotkań, Zarządzanie zespołem

Szef, który ma czas. Ewolucja zarządzania – dziennik budowy turkusowej firmy Andrzej Jeznach.

Możemy wyróżnić kilka stylów prowadzenia przedsiębiorstwa: od tego, który jest najbardziej przywódczy (czerwony), przez taki, który skupia się na skuteczności, gdzie człowiek jest ‚zasobem ludzkim’ (pomarańczowy), idąc dalej do demokratycznego (zielonego). Na końcu jest styl, który w Polsce jest rzadkością, nowością i często jest traktowany jako jednorożec – styl turkusowy. Ten styl charakteryzuje się tym, że nie ma w nim hierarchii, pracownicy są specjalistami w swojej dziedzinie i mają realizować powierzone zadania w taki sposób, żeby pracodawca nie musiał ingerować. Pracodawca ma zapewnić atmosferę w pracy oraz środowisko do rozwoju pracowników. Każdy ze specjalistów może uczestniczyć w każdym projekcie, również tych najbardziej strategicznych, bo ma pełne zaufanie od przedsiębiorcy, który traktuje go jako partnera. Co zrobić, żeby taką firmę stworzyć i żeby rzeczywiście wprowadzić turkusowy styl zarządzania? Na to pytanie odpowiada tytułowa lektura.

 

Książka nie jest publikacją profesora, który zza biurka siedzi i opowiada jak to powinno wyglądać. To jest dziennik, który przedstawia jak taka organizacja była budowana – krok po kroku, tydzień po tygodniu. Lektura przedstawia konkretne przykłady z życia firmy. Czytając je zastanawiałam się czy mój szef zdecydowałby się na tak duże oddelegowanie zadań i czego brakuje ze strony pracowników, żeby zdobyć takie zaufanie. 

 

Książka wciąga, jednak z mojej perspektywy sporo jest wstawek z prywatnego życia autora, które powinny być zastąpione kolejnymi przykładami. Problemami z którymi borykał się autor. Wolałabym przeczytać o firmie i przejmowaniu kompetencji przez pracowników, niż o tym jak autor siedzi nad jeziorem i wspomina wcześniejsze życie i porównuje do aktualnego. Mimo tego mankamentu, książka jest warta polecenia dla właścicieli  małych przedsiębiorstw, którzy mają opory, żeby zabrać pracowników na negocjacje kontraktów do klientów czy dostawców, czy też tych, którzy nie chcą by sekretarka odbierała całą pocztę, bo boją się, że za dużo zobaczy. 

 

Przykłady porażek, wątpliwości oraz opisanych rozterek przy wprowadzaniu zmian sprawiają, że nie ma wątpliwości, iż jest to realne.

Doceniam autora za to, że często podkreśla, że jego przedsiębiorstwo jest małe, a książka powstała żeby zainspirować innych do zmian. Skoro jemu się udało to innym też powinno się udać.